Ale ten czas leci! Dopiero co się uporaliśmy z festiwalem, a tu już następne ważne sprawy… Ale po kolei.
Najpierw jeszcze o festiwalu. Odbyło się w minionym tygodniu pofestiwalowe spotkanie. Trochę nie wiedziałem, jak to zrobić, bo umawialiśmy się na grillowanie na trawie, a tu nagłe ochłodzenie (wróci jeszcze lato, choćby na chwilę? Choćby Indian Summer?) przeniosło spotkanie do Cafe Prowincja. Nie ogłaszałem tej ewentualności, bo po sobotnich upałach, kiedy na naszej pieszej pielgrzymce doświadczyliśmy ponad stustopniowej gorączki, nie spodziewałem się aż takich zmian.